Pilica kajakiem cz 1: Łęg Ręczyński – Sulejów

Co ciekawego można napisać o nieciekawym spływie? Pewnie niewiele. Na szczęście ten taki nie jest:)

Jak ogólnie wiadomo, spływy Pilicą należą do „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Płynąć może każdy, nawet jeśli nigdy nie siedział w kajaku. Nie ma żadnych utrudnień, a jedyną pułapką są mielizny, których w sumie z daleka nie widać, więc jak wpadniemy na jakąś to pojawia się myśl: WTF skąd to tusię? :p

Spływ rozpoczęliśmy z miejscowości Łęg Ręczyński. Meta w Sulejowie to około 25km, ale wg Endomondo 23. Początkowo rzeka wije się wśród pól. Nie ma też zbytnio miejsc pozwalających wyjść na brzeg.

Po kilku km dopływamy do Paskrzyna, gdzie jest malutka plaża, a kilkanaście min. później do Stobnicy. Tu mamy plażę i śmieszny mostek. Można na niego wejść. Jest szansa, że się załamie, ale pod kolejnymi osobami, teraz jeszcze dał radę.

Po kolejnych 1-2 km dopływamy do fajnej skarpy, z „pionową” plażą:) bardzo ładne miejsce.

Dalej rzeka wpływa w las (nie jakoś bardzo), ale dzięki temu można liczyć na trochę cienia.

W Białej jest mały pomost z napisem BAR 150m.

Ani to BAR, ani 150m. (ze 40 może) Ale, może i warto sprawdzić. Droga prowadzi do ośrodka ala „wczesny Gierek”.

Piwo da się kupić, ale żarcia nie wykryliśmy.

Dalej rzeka wije siw stronę Sulejowa. Spływ ma ponad 20 km, więc po jakimś czasie trochę mniej się chce. Całość zajęła nam prawie 5:30h, mieliśmy jednak cztery postoje, łącznie ponad 1:15h.

Generalnie fajny odcinek, skarpa najlepsza:) Ciekawiej na pewno niż po drugiej stronie zalewu.

Ps. Parafrazując przewodniki górskie na całej trasie brak BARu!!! (nie licząc tego w Białej). Po tym spływie przyjęliśmy zasadę – nie idziemy do barów których nie widać 🙂

Kończysta przez Stwolską

Wejście od Popradzkiego Plesa, przez przeł. pod Osterwą, Tępą i Stwolską przełęcz.

Kończysta „chodziła mi po głowie” już jakiś czas. Weekendowy wypad pozwolił na zrealizowanie planu wejścia.

Na parkingu przy szlaku nad Popradzki Staw zameldowałem się koło 2 w nocy. Szybka przeróbka kombi na hotel pozwoliła na całkiem wygodny nocleg.

Koło 7 byłem już przy Popradzkim Stawie. Krótkie śniadanie i czas było ruszać w kierunku Osterwy. Właściwa ścieżka na Kończystą zaczyna się z przełęczy. Wystarczy odbić w lewo na ramię Tępej. Początkowo idzie się po nieprzyjemnym osypisku, ale z czasem wchodzimy między skałki i jest o wiele lepiej. Po jakiejś godzinie, może mniej osiąga się wierzchołek. Można go oczywiście ominąć i iść prosto w kierunku Stwolskiej, ale ja tam wolałem zobaczyć jak jest na szczycie. Stamtąd dalsza droga prowadzi przez przełęcz i po odbiciu lekko w prawo należy wejść w główny żleb opadający z wierzchołka Kończystej. Po kolejnej godzinie dochodzi się do szczytu. Cały żleb jest jednym wielkim piarżyskiem, więc nie idzie się za przyjemnie. Niestety było dość pochmurnie, więc za wiele nie widziałem. Na szczycie spotkałem dwójkę Słowaków, tak to na całej trasie nikogo. Nie wchodziłem niestety na kowadło, ale jakoś tak miałem co do niego obawy, duże to strasznie 🙂

Powrót nieco innym wariantem, tj. żlebem w dół tak samo, ale później w lewo do magistrali poprzez malownicze formacje skalne. Na dole żlebu (po lewej orograficznie) jest prożek który trzeba obejść tak jak puszcza. Powrót do Popradzkiego Plesa to już znany dobrze szlak.

Poniżej kilka fotek.Przełęcz pod Osterwą

Przełęcz pod Osterwą

Popradzki Staw

Popradzki Staw

Tępa

Tępa

Kowadło

Kowadło

Płaczliwa i mglista Zdziarska Vidla

Dawno mnie tu nie było. Poniżej kilka fotek z wycieczki na Szeroką Przełęcz Bielską z późniejszym małym odbiciem ze szlaku.

Start zaraz za stacją paliw w Zdziarze. Całość, z powrotem tą samą drogą (bo samochód…) zajęła 6,5 godziny. Szlaki po ałowackiej stronie są „nieco” mniej zatłoczone. Podchodząc spotkałem trzy świstaki, cztery kozice i człowieka 🙂

Samo wejście na Płaczliwą Skałę nie jest typowym wyjściem poza szlakowym, ponieważ do 1978 szlak tam był, po czym został zamknięty. Oficjalnie ze względu na ochronę przyrody, a mniej oficjalnie to w dolinie znajdowała się posiadłość ówczesnego włodarza, hrabiego prezydenta 🙂 Ścieżka nadal jest, trzeba tylko nieco bardziej jej wypatrywać w niektórych miejscach. Trudności technicznych brak, warto jednak zabrać kije, bo dość sporo się trawersuje. Przez chmury za wiele ze szczytu nie zobaczyłem, ale na bank jest pięknie 🙂

Po wejściu na przełęcz, szlak na szczyt znajduje się po prawej stronie, za tablicą z ostrzeżeniem, żeby dalej nie iść.

Przechodzimy przez małe skałki, a później trawersujemy kilkaset m w kierunku dolnej krawędzi grani. Po jej minięciu zaczynają się zakosy, trawersujące wschodnie zbocza. Z przełęczy do szczytu zeszło mi około 1:20h, ale na pewno można szybciej. W dół to już chwila, 35 minut i byłem z powrotem.

Ps. Należy pamiętać, że jest to rezerwat, więc tak nieładnie tam wchodzić, a w razie spotkania filanca grozi mandat.

Świstak

Kozica, kamzik

Płaczliwa skała

Przebieg szlaku:

Szlak Płaczliwa SkałaPłaczliwa Skała

Szczyrk. Zima, zimnoooo:)

Zima, jeszcze przez 2 dni:)

Dół jest taki ale tu będzie jeszcze Edit. Całą noc coś padało więc powinno być ok.

Wygląda, że mam stok dzisiaj dla siebie. Rano było z 7 osób, teraz zjechałem nie mijając nikogo. Pogoda taka sobie. Pada śnieg ale wieje przeokrutnie i wywiewa wszystko co napada w p… Na FISie dużo szarego lodu ale nawet ok. Kaskada nieczynna, zjechałem x ale szkoda desek.

 

Skrzyczne FIS. Tłoku nie ma 🙂

 

Skrzyczne FIS, góra

 

 

Ogólnie wypad w miarę udany, ale koło 13 wyłączyli krzesło z powodu silnego wiatru. Na orczyku zaspy jak powyżej 🙂 Śmiesznie. Na Małym Skrzycznem śniegu jakby więcej, wiatr go nie wywiał ale strasznie tępy. Ewentualnie coś moje smarowanie zawiodło. W każdym razie im niżej tym gorzej, a na dole deszcz… 😉

 

 

 

 

Etna – opis wejścia

O właśnie, wejście. Ciężko tam wejść, ponieważ wszędzie są wszechobecne busy które bardzo chętnie zawiozą na (prawie) samą górę. Czy warto?  Hmm no co kto lubi, ale to wyczyn, jakbym pojechał sobie tramwajem do Zgierza :p

W każdym razie, udało się pojechać na dwa dni na Sycylię. Jeden na wejście na Etnę a drugi o tak o, coś tam pewnie na tej Sycylii zobaczyć można.

Wystartowałem koło 7 rano z parkingu obok Refugio Sapienza. Schronisko znajduje się na 1900 m.n.p.m. Szlak, a właściwie trasa narciarska wiedzie cały czas w okolicy wyciągu, wystarczy cisnąć pod górę i tyle. Idzie się po mieszaninie czegoś w rodzaju piargu z pyłem, więc można powiedzieć, że wybornie 😉 Zwłaszcza wyżej, zapadałem się w to po pół łydki. Dość szybko doszedłem do górnej stacji gondolki, nieco ponad godzinie. Tam szlak skręca na prawo i teren się wypłaszcza.

wp_20160611_10_02_54_pro

wp_20160611_12_47_42_pro

Etna mapa

Po kolejnej godzinie dochodzi się do miejsca gdzie dojeżdżają autobusy z turystami. Jakieś takie 4×4 Mercedesy nawet śmieszne.

Niestety, aby z tego miejsca iść dalej, należy mieć przewodnika. Fakap jest taki, że przewodnika wynajmuje się na dole, koszt 9€, ale na dole… Żaden z zaczynających z grupą nie zgodził się dołączyć dodatkowych osób tak więc moja wycieczka zakończyła się na 2900. Próbowałem też 2x „na nielegalu”, ale karabinieri za każdym razem łapali i coś krzyczeli guide guide… Na pocieszenie można wejść na jakiś mały krater i popatrzeć na szczyt. Trasa z przewodnikiem to około 3h ale idą mega wolno. Grupa liczy do 30 osób. Nie wiem jak dalej ale początek to płaska, szeroka na 6m szutrówka, później pewnie zresztą tak samo. W każdym razie wchodzi się wyżej niż na 2900, więc warto zagadnąć na dole.

wp_20160611_11_04_58_pro

O tu się dalej nie przejdzie, łapią…:/

wp_20160611_11_07_33_prowp_20160611_11_12_14_proEtnawp_20160611_11_34_37_prowp_20160611_11_42_24_prowp_20160611_11_42_58_prowp_20160611_11_44_06_pro

Czy warto brać busa? Jak ktoś nie lubi chodzić to może, ale IMO, wejście samemu ciekawsze, zajmuje niewiele więcej czasu a dodatkowo nie wydajemy 60€, bo tyle ta przyjemność kosztuje.